
Portret rektora Przemysława Wiszewskiego w korytarzu rektorskim
Portret urzędującego w latach 2020-2022 rektora profesora Przemysława Wiszewskiego zawisł w korytarzu prowadzącym z Auli Leopoldyńskiej do rektoratu dnia 28 sierpnia 2023 r. Jest to dwudziesty pierwszy obraz w galerii portretów rektorskich na korytarzu na pierwszym piętrze w gmachu głównym Uniwersytetu Wrocławskiego, a namalował go artysta Wiesław Smętek.
Tradycją naszej uczelni jest to, że po zakończonej kadencji rektorskiej Senat UWr zatwierdza na wniosek urzędującego rektora decyzję o zleceniu namalowania portretu rektora poprzedniej kadencji. To zazwyczaj sam portretowany były rektor uczelni wybiera sobie malarza i z nim ustala szczegóły dotyczące portretu, ale zazwyczaj w galerii wszyscy rektorzy wyglądają bardzo dostojnie: siedzą w rektorskim fotelu odziani w czerwone togi i białe gronostaje, z atrybutami władzy rektorskiej – łańcuchem, berłem i pierścieniem. Wrocławska galeria nie odbiega standardami od podobnych znajdujących się na wszystkich uznanych historycznie uniwersytetach świata, ale zawiera dwa obrazy, które odbiegają od reszty. Pierwszym z nich jest portret rektora prof. Leszka Pacholskiego, który był rektorem w latach 2005-2008. Profesor Pacholski na portrecie autorstwa Leszka Żegalskiego, ucznia Jerzego Dudy-Gracza, który jest ulubionym malarzem prof. Pacholskiego, ubrany jest w rozpiętą koszulę z krótkim rękawem i dżinsy, zaś rektorską togę ma niedbale przerzuconą przez ramię. To chyba ewenement w galeriach rektorów na skalę światową.
Drugim obrazem, który odróżnia się od reszty jest portret prof. Wiszewskiego – dzieło Wiesława Smętka, polskiego malarza i grafika, o którym pisał prof. Krzysztof Ruchniewicz: „Wiesław Smętek od lat mieszka i tworzy w Niemczech. Współpracuje z polskimi czasopismami, m.in. Magazynem Polsko-Niemieckim DIALOG. Projektuje również okładki książek. Liczba wykonanych przez niego grafik na okładki czołowych niemieckich gazet i czasopism idzie w setki. Każda przyciąga uwagę pomysłem i perfekcyjnym wykonaniem. Nie ma dla niego tematu obcego, także tematu tabu. Z każdym potrafi się zmierzyć, proponując zwykle kilka rozwiązań.Projektuje z dużym dystansem i humorem. Częstym motywem przez niego wykorzystywanym są wątki historyczne, także z polskiej przeszłości i relacji polsko-niemieckich. Na własny sposób „przerabia” dzieła polskich i zagranicznych mistrzów pędzla”*.
Pan rektor prof. Wiszewski opowiedział nam kilka ciekawostek o portrecie:
To były rektor wybiera malarza, który tworzy portret. Dlaczego wybrał Pan akurat p. Wiesława Smętka na autora swojego rektorskiego portretu? Jak przebiegała współpraca? Może jakaś ciekawa anegdotka związana z współpracą?
Pana Wiesława poznałem dzięki współpracy wydawniczej. Słyszałem wcześniej o jego pracach graficznych dla najważniejszych tygodników niemieckich (Der Spiegel, Stern, Die Zeit). Uderzyło mnie w nich poczucie humoru, ogromna i błyskotliwa wyobraźnia dopasowująca komunikaty wyrastające z naszej kultury do sugerowanej przez zamawiających treści. Nie bez znaczenia jest precyzja, z jaką swoje prace – zarówno graficzne, jak i malarskie – wykonuje Artysta. No i łączy nas bez wątpienia jedno – miłość do nowożytnego, niderlandzkiego malarstwa. Przeważyła ostatecznie współpraca z p. Smętkiem nad okładką jednej z książek (wydanej w tym roku syntezy relacji niemiecko-polskich). Bo oprócz ciekawych pomysłów, Pan Wiesław okazał się twórcą bardzo elastycznym, gotowym do dyskusji nad projektami i wprowadzania do nich zmian. Rozpoczynaliśmy od projektów bliskich jego sercu, ale po zmianach dokonanych na prośbę moją jako autora i prof. Krzysztofa Ruchniewicza jako wydawcy – otrzymaliśmy zupełnie inny projekt. Kosztował on wiele godzin pracy Twórcy i pójścia na wiele kompromisów z jego strony. Taka postawa uznanego artysty, dla którego było to jedno z wielu zleceń, budzi mój ogromny szacunek. Współpraca z nim była czystą przyjemnością i ostatecznie ona zadecydowała o podjętej decyzji.
Jak długo trwały prace nad portretem? Czy to co widzimy, to pierwotny zamysł, czy były jakieś zmiany koncepcji?
Prace trwały około pół roku. Zaczęliśmy od wymiany uwag o naszych ulubionych portretach. Potem ja przekazałem, co chciałbym zobaczyć na portrecie, a Pan Wiesław, że chyba lepiej nie… Trochę się przekomarzaliśmy, ale ostatecznie uznałem, że on wie lepiej. Następnie wybraliśmy styl, w którym miał zostać wykonany portret. A że obu nam odpowiada wspomniane, niderlandzkie malarstwo, stał się on punktem wyjścia do pracy. Później spotkaliśmy i rozmawialiśmy na różne tematy. To chyba była najważniejsza część pracy nad portretem, bo wisiało przecież nad nami pytanie – czy będzie chemia między Twórcą i tworzywem? Wydaje mi się, że była i jest. W rezultacie Pan Wiesław miał wolną rękę, by w ustalonych ramach tworzyć portret. Poza szkicami otrzymałem wgląd w przedostatnią wersję. Była ona przedmiotem wnikliwych uwag mojej Żony, najważniejszej instancji. Po związanych z nimi, niezbędnych poprawkach, portret był gotowy.
Jak spojrzymy na całą galerię obrazów w korytarzu rektorskim, to obraz rektora Pacholskiego i Pański wyróżnia się na tle pozostałych. Tradycją jest, że rektorzy portretowani są w togach i insygniach. Rektor Pacholski na portrecie togę ma przewieszoną przez ramię, a na sobie dżinsy i koszulę. Pan rektor co prawda togę na portrecie ma, ale nie ma tradycyjnych insygniów rektorskich – łańcucha, berła, pierścienia. Dlaczego? Skąd taki pomysł?
To trochę wypadkowa koncepcji Pana Wiesława i mojej. Twórca chciał, by portret nie wyłamywał się zbyt mocno z tradycyjnej konwencji. Ale jednocześnie, by podkreślał przerwanie, brak dokończenia, zerwanie ciągłości spowodowane wygaszeniem kadencji. Dlatego nie wszystkie szczegóły są na nim dopowiedziane, część tła jest nieukończona. Dla mnie istotne było, żeby zachowując tradycję zerwać z usztywnieniem, spętaniem rektora łańcuchami tradycji i przyzwyczajeń, które były od zawsze i nie należy ich zmieniać. Uważałem i dalej uważam, że złe przyzwyczajenia należy zmieniać, a racjonalna nowość, ukierunkowana na podążanie ku jakości jest warta dużo więcej, niż pokryte patyną posrebrzane łańcuchy i wyblakłe gronostaje. Ale tradycja podkreśla ciągłość, stabilność i bezpieczeństwo dla otoczenia. To połączenie tradycji i odwagi w prezentowaniu swoich poglądów, bez chowania się za symbolami, było zawsze dla mnie ważne. No i wreszcie spokój, brak zadęcia i negatywnych emocji miały być finiszem tego obrazu.
Jak panu rektorowi podoba się efekt końcowy? Jak portret odebrała Pańska rodzina i znajomi? Spodobał się?
Jestem bardzo zadowolony z efektu końcowego. Jak wspomniałem, w mojej wizji miał on jeszcze inne elementy, które pewnie określono by jako kontrowersyjne i wyzywające. Może więc lepiej, że ich nie ma. Rodzina ma różne zdanie. Zawsze mnie wspierała w trakcie niełatwych miesięcy tej kadencji, ale dużo też ucierpiała z tego powodu. Trudno więc o obiektywne spojrzenie na obraz przypominający także bardzo przykre wydarzenia. Dla mnie jest on jednak dokładnie taki, jakim powinien być – otwarty dla widza, lekko ironiczny, ale zawsze serdeczny i prosty.
Rozmowa: Agata Mitek
Zdjęcia: Paweł Piotrowski
*prof. Krzysztof Ruchniewicz: „Z humorem, dystansem, ogromną precyzją. Wiesław Smętek”, Porta Polonica„.





