Logo Uczelnia Badawcza
Logo Arqus
Logo Unii Europejskiej
Henryk Jaroszewicz, fot. Paweł Piotrowski
Fot. Paweł Piotrowski

Wrocławski specjalista od śląskiego

Dr hab. Henryk Jaroszewicz pracuje w Instytucie Filologii Słowiańskiej na Wydziale Filologicznym Uniwersytetu Wrocławskiego. Językoznawca, socjolingwista, serbokroatysta, polonista. Podczas ostatniego posiedzenia senatu otrzymał stanowisko profesora uczelni.

Bada współczesną historię języków południowosłowiańskich i zachodniosłowiańskich, naukowo porusza się na pograniczu gramatyki oraz frazeologii. A że pochodzi z Gliwic deklaruje się jako Ślązak. Obecnie pracuje nad słownikiem polsko-śląskim. Dlaczego to ważne? Pod koniec stycznia do Sejmu wpłynął projekt ustawy o nadaniu śląskiemu statusu języka regionalnego. Wg. spisu powszechnego niemal 600 tysięcy osób zadeklarowało narodowość śląską, a prawie 470 tysięcy mówi w języku śląskim. A dzięki nadaniu śląskiemu statusu języka regionalnego będzie możliwe m.in. publiczne wsparcie edukacji regionalnej oraz działalności kulturalnej i artystycznej związanej z tym językiem. A do tego potrzebne są narzędzia. Nad jednym z nich pracuje prof. UWr Henryk Jaroszewicz.

Wśród języków w Pańskim kręgu zainteresowań śląski zajmuje szczególne miejsce.

prof. UWr Henryk Jaroszewicz: – Językiem śląskim zająłem się z kilku powodów. Po kilkunastu latach badań nad sytuacją społeczno-językową na obszarze dawnej Jugosławii potrzebowałem zająć się czymś „nowym”. Wybór padł na tematykę śląską dlatego, że dostrzegłem bardzo ciekawy proces językowy, którym tak naprawdę nikt w polskim językoznawstwie poważnie się nie zajmował. A bycie pionierem zawsze jest pociągające.

Jednak język śląski to nie przypadek.

– Język śląski jest mi bliski z emocjonalnych względów. Jestem Ślązakiem z Gliwic, dla którego język śląski był codziennością podwórka i  codziennych kontaktów. Powrót do języka śląskiego pozwolił na takie symboliczne cofnięcie koła czasu, powrót do chwil, kiedy jeszcze ‘mały Hyniek szpiloł we bal ze kamratami na placu’ (mały Heniek grał z kolegami w piłkę na boisku). To co robię jest też oczywiście pewnego rodzaju spłatą długu mojemu śląskiemu ‘hajmatowi’ (małej ojczyźnie), który mnie ukształtował i tak wiele dał. Naprawdę czuję się wyróżniony, że praktycznie całe moje życia związane jest ze Śląskiem – najpierw Górnym, teraz Dolnym.

W międzyczasie Opolskim…

– Tak studiowałem na Uniwersytecie Opolskim. Ostatecznie, wybór tej tematyki badawczej jest efektem głębokiego przekonania, że językoznawstwo powinno mieć przełożenie na realne, codzienne życie zwyczajnych ludzi. Zajmując się rewitalizacją języka śląskiego to właśnie czuję. To co robię pozwala zachować  wielobarwną, regionalną górnośląską kulturę dla przyszłych pokoleń. 

Jest Pan autorem m.in. pierwszej w historii naukowej pracy kodyfikującej język śląski „Zasady pisowni języka śląskiego”. Czy było coś co Pana jako autora zaskoczyło podczas pracy nad tą książką?

– W czasie pracy nad książką nie spotkały mnie żadne większe zaskoczenia. No, może małe zdziwienie wywołał fakt, że dość szybko i sprawnie udało się przygotować roboczą wersję maszynopisu. Zabrało mi to około roku. A trzeba mieć na uwadze, że praca nad tekstem przebiegała w dużej mierze zespołowo – obszerne fragmenty mojego tekstu konsultowałem bowiem na bieżąco z szeroką grupą śląskich pisarzy, tłumaczy, aktywistów językowych.

Początkowo miałem obawy, że nieuniknione różnice zdań w tym gronie będą utrudniać wypracowanie jakiegoś normatywnego kompromisu. Okazało się jednak, że na Górnym Śląsku istnieje autentyczna i silna wola wypracowania porozumienia. A w trakcie pracy okazało się, że ten wielogłos doradców był wyjątkowo inspirujący i wielokrotnie pozwalał odnaleźć właściwą i akceptowalną dla wszystkich ścieżkę kodyfikacji.

Stary Testament po śląsku? To najnowsze dzieło spod Pana ręki, to musiało być wyzwanie!

– Tłumaczenie Ksiąg Mądrościowych Starego Testamentu to dzieło dra Gabriela Tobora, doświadczonego tłumacza, który ma już w swoim dorobku przekład całości Nowego Testamentu. On podjął się zdecydowanie większego wyzwania niż ja! Moja rola sprowadziła się jedynie do dostosowania pierwotnej wersji tekstu, zapisanej w lokalnej radzionkowskiej gwarze, do ortograficznych i gramatycznych wymogów śląskiego standardu. Była to mozolna praca, w pewnym sensie wymagająca przepisania całego tekstu od nowa. Robiłem to jednak z wielką przyjemnością, bo Gabriel Tobor ma świetne „czucie” języka, więc nie byłem zmuszony do poważniejszych ingerencji w strukturę gramatyczną tekstu. Ponadto, redagując tekst miałem okazję ponownie, w całości przeczytać Księgi Mądrościowe Starego Testamentu. A to przecież wielka literatura, z którą zawsze warto obcować.

Nad czym Pan obecnie pracuje?

– Chyba jak każdy naukowiec mam „rozgrzebanych” kilka projektów, nad którymi paralelnie pracuję. Ale w chwili obecnej najwięcej uwagi poświęcam słownikowi polsko-śląskiemu. To bardzo potrzebna pozycja, biorąc pod uwagę fakt, że język śląski najprawdopodobniej niebawem uzyska status drugiego – obok kaszubskiego – polskiego języka regionalnego.

Co to oznacza?

– Taki status sprawi, że śląski trafi do części polskich szkół i będzie używany oficjalnie w administracji publicznej. Trudno sobie wyobrazić efektywne nauczanie i oficjalne użycie śląszczyzny bez nowoczesnego słownika normatywnego.  

Jakie języki, tematyka  są jeszcze Panu bliskie?

– Nieprzypadkowo jestem serbokroatystą, bardzo dobrze czuję się na słowiańskim południu Europy, w trójkącie, którego wierzchołki wyznaczają Zagrzeb, Belgrad i Podgorica. Myślę, że za kilka lat naukowo wrócę do badań nad językami naszych południowosłowiańskich krewnych. Szczególnie interesuje mnie język czarnogórski i sama Czarnogóra. Podobnie jak w przypadku Śląska, w obszarze językowo-społecznym ma tu miejsce wiele ciekawych procesów, które wciąż są jeszcze niewystarczająco zbadane.

Oprac. Katarzyna Górowicz-Maćkiewicz

Projekt „Zintegrowany Program Rozwoju Uniwersytetu Wrocławskiego 2018-2022” współfinansowany ze środków Unii Europejskiej z Europejskiego Funduszu Społecznego

NEWSLETTER
E-mail