
Język polski w Brazylii buduje relacje
Polacy w Brazylii walczyli nie tylko z pumami i wężami, ale także walczyli o język polski. O Polonii brazylijskiej opowiada dr Fabricio Wichrowski, brazylijski historyk i archeolog polskiego pochodzenia. Dr Wichrowski przebywa w Instytucie Archeologii UWr jako stypendysta programu Polonista agencji NAWA.
Ewelina Kośmider: Jaka jest recepta na zachowanie swojego ojczystego języka aż przez siedem pokoleń, mieszkając za granicą? Na czym polega fenomen Polonii brazylijskiej?
Dr Fabricio Wichrowski: Myślę, że wynika to z formy w jakiej prowadzona była emigracja w Brazylii. Kiedy pod koniec XIX w. czy też na początku XX w. Polacy osiedlali się w tym kraju, byli tam już Niemcy, a także Włosi. Rząd brazylijski kierował Polaków w określone miejsca, tworzyły się naturalne enklawy. Przykładowo tam, gdzie ja się urodziłem, 95% mieszkańców miało polskie korzenie. To było tak jakbym się urodził w Polsce. Polacy nie planowali z góry tworzenia enklaw, ale proces osiedleńczy prowadzony przez Brazylię sprawił, że takie skupiska narodowe powstały. To są gminy, które liczą kilka tysięcy mieszkańców. Język zachował się tam w sposób spontaniczny, czasem nawet rzeczywiście przez siedem pokoleń, bo pradziadek mówił po polsku, dziadek i rodzice w domu również mówili. Czasami nie zdajemy sobie sprawy, że mówimy w języku polskim. To jest po prostu „nasz język”.
Jakiś czas temu rozmawiałam z prof. Joanną Wojdon z Instytutu Historycznego UWr, która zajmuje się historią Polonii amerykańskiej. Kiedy pytałam o to, czy język jest elementem tożsamości Polonii amerykańskiej, która jest bardzo silną grupą, to okazało się, że nie. W przypadku Polonii brazylijskiej jest zupełnie inaczej?
Jeśli musimy o coś walczyć, być może bardziej to doceniamy. W latach 30. XX w., za czasów prezydenta Getúlio Vargasa, w Brazylii prowadzona była polityka nacjonalizacji. Brazylijczycy zabronili używania innego języka poza urzędowym językiem portugalskim. Polityka nacjonalizacji skierowana była przede wszystkim przeciwko państwom Osi – Niemcom, Włochom i Japończykom, ale w efekcie dosięgnęła również inne nacje zamieszkujące Brazylię. Była to duża strata dla Polonii, bo bardzo mocno odczuli wzrost analfabetyzmu. Wolno było mówić po polsku tylko w domu, już nie można było używać języka polskiego na co dzień w miejscach publicznych. Podobnie jak w Polsce podczas zaborów, w Brazylii również stosowano represje za używanie języka polskiego i trzeba było walczyć o to, aby mówić po polsku. To właśnie przez tę politykę brazylijska Polonia straciła umiejętność czytania i pisania w języku polskim.
Problem polega na tym, że język polski w Brazylii istnieje głównie w formie mówionej. Przez wiele lat nasza Polonia była zaniedbana, nie miała w ogóle kontaktu z Polską, niewiele osób potrafi czytać polskie gazety i książki, czy też napisać list.
Zanim nastąpił okres nacjonalizacji, w Brazylii istniało ponad 300 polskich szkół. Jak rozumiem, w danej społeczności wiejskiej, jeśli była w ponad 90% zamieszkana przez Polaków, była tylko szkoła polska?
Tak. W momencie wprowadzenia polityki nacjonalizacji, zamknięto 349 polonijnych szkół. To był bardzo duży problem, bo czasami w danej okolicy tylko imigranci tworzyli szkoły, nie było tam szkół państwowych. Państwo te szkoły zlikwidowało i nie otworzyło nowych. Dlatego wzrósł analfabetyzm. Wielu Polaków przestało mówić po polsku, obawiając się represji. Były osoby, które trafiły za to do więzienia. To jest taka trauma społeczna.
Na czym polegają badania nad archaicznymi formami języka polskiego, które Pan prowadzi? Jakie są charakterystyczne cechy brazylijskiej odmiany języka polskiego?
Jest to język polski w formie, w której mówiono w XIX wieku na polskiej wsi. Brakuje w nim współczesnego słownictwa. Widać natomiast wpływy języka portugalskiego oraz języków rdzennych, czasami też hiszpańskiego czy włoskiego, w zależności od regionu. Zapożyczenia z języka portugalskiego odmieniamy według polskiej gramatyki. Obecnie Brazylia ma zupełnie inną politykę językową niż wcześniej – docenia i promuje język polski. Brazylia uznaje tę odmianę języka polskiego za język brazylijski, a nie za język obcy, dlatego że nie jest to standardowy, współczesny język polski, a język odziedziczony.
Mógłby Pan podać przykłady różnic w słownictwie?
Mówi się na przykład, że się idzie do ustępu, a nie do toalety. Słowo kukurydza zniknęło, wyparte przez portugalskie „milho”. W Brazylii codziennym napojem jest yerba mate, rodzaj indiańskiej herbaty, którą pije się z naczynia zwanego w językach rdzennych „cuia”. My spolszczyliśmy tę nazwę, odmieniając ją według polskiej gramatyki i nazywamy owo naczynie „kujka”.
Jest pan pomysłodawcą projektu inwentaryzacji brazylijskiej odmiany języka polskiego. Na czym ten projekt będzie polegać?
Zamierzamy wpisać język polski na krajową listę niematerialnego dziedzictwa kulturowego Brazylii. To największy, jak do tej pory, projekt badawczy dotyczący języka polskiego, który zostanie przeprowadzony poza terytorium Polski. Wraz z grupą badawczą, którą stworzyłem, dostaliśmy dofinansowanie od brazylijskiego Ministerstwa Kultury. Projekt rozpocznie się w tym roku i będzie trwać około dwóch lat. Aby Brazylia oficjalnie uznała język polski za swoje niematerialne dziedzictwo, trzeba to zjawisko udokumentować. Należy pokazać, że język istnieje: wskazać na jakim terenie występuje, ile osób się nim posługuje, czy też z jakimi zjawiskami socjolingwistycznymi mamy do czynienia. Ministerstwo Kultury już przygotowało dla nas metodologię, według której musimy postępować. Uzyskanie dofinansowania na takie badania jest dużym sukcesem. Warto podkreślić, że jest to projekt ogólnokrajowy, chociaż będziemy się skupiać raczej na południu kraju, gdzie jest najwięcej Polaków.
Co da status niematerialnego dziedzictwa narodowego? Dlaczego to jest takie ważne?
Język polski zostanie doceniony. Będziemy mogli korzystać z polityki językowej, w tym z funduszy na promocję. Umożliwi nam to realizację kolejnych projektów, np. stworzenie muzeum języka polskiego w Brazylii. Poprzez promowanie języka staropolskiego promujemy również standardową odmianę polskiego. To nie jest tak, że chcemy zachować brazylijską formę języka polskiego na zawsze bez zmian, być może za kilka lat już tego języka w tej postaci nie będzie. Doceniając i dokumentując brazylijską odmianę polskiego, rozpowszechniamy również współczesny język polski, który jest bardzo potrzebny polonijnej młodzieży, aby mieć kontakt Polską czy też pojechać do Polski na studia. Nie ma tutaj konkurencji.
Głównie dzięki Panu już w 16 brazylijskich gminach język polski funkcjonuje jako język urzędowy.
Tak. Poprzez zaangażowanie się w ten projekt chciałem pokazać, że dwujęzyczność w świecie, w którym żyjemy, jest zaletą. Brazylia dziś inaczej na to patrzy niż w przeszłości i promuje swoją różnorodność językową. Trzeba z tego korzystać. Wcześniejsza polityka nacjonalizacji sprawiła, że języka polskiego, czy polskiego akcentu się wstydzono, pamiętano o represjach z tego powodu. Dziś kiedy, przykładowo, ludzie widzą że w telewizji burmistrz mówi po polsku, zmieniają zdanie, skłaniają się do tego, aby uczyć dzieci polskiego. Gminy mają podstawę prawną, aby działać na rzecz Polonii. Istnieją kursy języka polskiego, czy zespoły folklorystyczne. Najstarszy polski zespół folklorystyczny na świecie powstał w Brazylii.
Jak się nazywa?
Wisła. A drugi najstarszy to Auresovia – połączenie nazwy brazylijskiej gminy Aurea oraz słowa Varsovia. Dzięki temu, że polski jest językiem urzędowym gminy mogą tworzyć programy radiowe, gazety polskojęzyczne, dwujęzyczne tablice. Rozpoczęliśmy proces wydawania dokumentów dwujęzycznych, co nie jest sprawą prostą, bo wymaga m.in. dostosowania systemu komputerowego, ale da się to zrobić. Jestem zdania, że poprzez język polski buduje się relacje. W sytuacjach społecznych jest inaczej, jak się rozmawia po polsku, chociaż wszyscy mówią płynnie po portugalsku. Język polski to jest taki „język z domu”. A jak rozmawiasz z kimś na ulicy czy w urzędzie po polsku, to czujesz się jak u siebie, jak w rodzinie.
Język jest też sposobem na utrzymanie więzi z ojczyzną. Polakom w Niemczech czy w Anglii znacznie łatwiej jest się dostać do Polski, a my musimy szukać sposobów, aby ten kontakt podtrzymywać, aby czuć się bliżej Polski. Bardzo niewielu Polaków z Brazylii jest w stanie polecieć do Polski, cała podróż może trwać do około 46 godzin i jest kosztowna. Wszystko to, co tam mamy: folklor, kuchnia, język są sposobami utrzymania więzi z Polską.
Jak przebiegał proces osiedleńczy Polaków w Brazylii? Czy to było kilka fal i z jakich terenów Polski przybywali?
Najpierw, już w połowie XIX wieku a nawet wcześniej, przybyło dużo osób ze Śląska, z Prus. Następnie z Galicji oraz z Królestwa Polskiego, jak moja rodzina. Większość przyjechała w czasie tzw. „gorączki brazylijskiej”, czyli od końca XIX wieku do I wojny światowej. Osiedlili się na południu Brazylii w trzech stanach: Rio Grande do Sul, Santa Catarina i Paraná. Tam właśnie występuje ten XIX-wieczny język polski. W okresie międzywojennym pojawiła się kolejna fala imigrantów, ale znacznie mniejsza. Migracja wzrosła podczas II wojny światowej – Polacy przybyli w tym okresie mówili już inną wersją języka polskiego i osiedlili się w większości w São Paulo.
W przypadku migracji XIX-wiecznej Polacy budowali wszystko od zera?
Tak. Rząd brazylijski wyznaczył ziemię do kolonizacji, za którą imigranci musieli zapłacić. W zależności od okresu, była to zwykle płatność w ratach lub obowiązek pracy dla rządu brazylijskiego, np. przy budowie dróg. Każdy dorosły mężczyzna dostawał 25 hektarów ziemi, ale był to las tropikalny. Trzeba było wszystko wykonać od początku: wybudować domy, szkoły i kościół, a także drogi, bo niczego nie było. Imigrantom pomagali rdzenni mieszkańcy, bo Polacy nie wiedzieli nawet jakie rośliny można tam sadzić i o jakiej porze roku. Jak sobie radzić z jadowitymi wężami czy pumami. Na początku Polakom było w Brazylii bardzo trudno.
Jak przebiegała integracja Polaków ze społeczeństwem brazylijskim, czy byli otwarci na inne społeczności?
Czasem tworzyły się enklawy ze względu na to, że – jak wcześniej wspominałem – Polacy byli kierowani w odizolowane regiony. Ale były również obszary, na których mniejszości etniczne się mieszały. Przykładem jest ponad stutysięczne miasto Erechim leżące obok gminy, z której pochodzę, zamieszkałe przez Polaków, Włochów i Niemców. Społeczeństwo jest mieszane, każdy ma inne korzenie i swój akcent w języku portugalskim. To jest taki regionalizm, akcent z danego regionu. Wygląda to tak, że jeśli w danym regionie dominowała jakaś określona narodowość – Polacy, Niemcy czy Włosi, to cała społeczność przejmowała akcent tej narodowości w urzędowym języku portugalskim. W pewnych rejonach nawet osoby nie mające polskich korzeni, mówią z polskim akcentem. I nie zdają sobie z tego sprawy, nabywają tej świadomości dopiero kiedy podróżują do innego regionu. Ja dowiedziałem się, że mam polski akcent, kiedy wyjechałem na studia. Mam sporo znajomych z mojego regionu, którzy mają niemieckie i włoskie korzenie, a mówią z polskim akcentem.
Jaka jest historia Pana rodziny?
Do Brazylii przyjechał mój prapradziadek wraz z całą rodziną. Wyemigrowali w 1890 roku, pochodzili z Turku i byli rolnikami. Dotarli najpierw do Rio de Janeiro, a potem zostali skierowani bardziej na południe. Moja żona też ma polskie korzenie i polskie nazwisko Skorupska. Jej pradziadek, pochodzący ze Zgierza pod Łodzią, był bardzo mocno zaangażowany w działalność polityczną. Brał udział w powstaniu łódzkim w 1905 roku, za co został trzykrotnie zesłany na Syberię. Uciekał stamtąd przebrany za kobietę. Po wyemigrowaniu do Brazylii był wielkim działaczem polonijnym. m.i.n. współzałożycielem Komitetu Obrony Narodowej współpracującego z Piłsudskim i gromadzącego fundusze, które były następnie wysyłane do Polski. Pradziadek mojej żony promował język polski już w latach 60., kiedy jeszcze mieliśmy politykę represyjną, zakończono ją dopiero w latach 80. Stworzył pierwszy kurs języka polskiego w Brazylii po okresie represji.
W Brazylii osiedliło się sporo polskich powstańców. Choć uznajemy ich za bohaterów, często nie chcieli opowiadać o represjach, które spotkały ich ze strony zaborców i o tym że musieli uciekać z Polski.
Kolejne pokolenia emigrantów zwykle budują mityczny obraz dawnej ojczyzny. Czy wyobrażenia które Pan miał na temat Polski przed przyjazdem okazały się prawdą? Czy też może coś Pana rozczarowało?
Pierwszy raz przyjechałem do Polski w 2001 roku na stypendium dla Polonii, aby uczyć się polskiego. Mieliśmy wówczas w Brazylii bardzo mało informacji o Polsce. Kiedy byłem dzieckiem wszyscy zawsze opowiadali o niej, jak o raju na ziemi. Jak Polska faktycznie wygląda, mogliśmy zobaczyć tylko w książkach z lat 60., bo Internet jeszcze raczkował. Po przyjeździe do Polski byłem pod wrażeniem. Dla mnie było to bardzo ciekawe doświadczenie, wszystko było inne: architektura, klimat. Co ciekawe, poznałem wówczas swoją żonę, która dostała to samo stypendium co ja. Okazało się, że w Brazylii mieszkamy 70 km od siebie. Do Wrocławia przyjechaliśmy ponownie już razem w 2017 roku, w czasie moich studiów doktoranckich. Począł się tutaj nasz syn. Choć urodził się już w Brazylii, mówimy w domu, że jest wrocławianinem. Obecnie mieszkamy tutaj już prawie dwa lata, w trakcie których syn poszedł do polskiego przedszkola.
Mówi po polsku lepiej niż Pan?
Tak, on mnie poprawia. Kilka miesięcy temu, kiedy czytaliśmy razem książkę musiałem sprawdzać w Google, co znaczą niektóre nieznane mi polskie słowa. Teraz syn mówi: tato nie musisz sprawdzać, ja ci wytłumaczę. Cieszę się, że ma już swoją relację z Polską. Muszę powiedzieć, że wiele się w Polsce zmieniło odkąd byłem tutaj po raz pierwszy. To już jest inny kraj. Ale i Brazylia się zmieniła. Obecnie coraz więcej osób spośród Polonii brazylijskiej zamierza studiować w Polsce.
Prowadził Pan zajęcia na Uniwersytecie Wrocławskim?
Tak, prowadziłem wykłady w Instytucie Archeologii, a także w Instytucie Filologii Romańskiej. Oprócz tego wykładałem również na kilku innych polskich uniwersytetach. Od wielu uczelni dostałem zaproszenia, ale już nie zdążę się w nich pojawić. Niestety mój projekt się kończy i niedługo wracam do Brazylii. Miałem także zaproszenia do polskich szkół, aby wygłosić prelekcje na temat Polonii brazylijskiej i języka polskiego w Brazylii. Mój projekt polegał nie tylko na badaniu języka polskiego, ale także na promocji wiedzy na temat języka polskiego w Brazylii. Z tego powodu podczas pobytu w Polsce byłem w Senacie, odwiedziłem także Polonię na Litwie.
——————
Materiały medialne z udziałem dr. Fabricio Wichrowskiego:
Podcast Ministerstwa Spraw Zagranicznych RP
Dodane przez: E.K.
Data publikacji: 24.07.2025 r.