
Dziennik wyprawy GeoArctic Expedition 2025 na pokładzie STS Generał Zaruski
Wróciliśmy cali i zdrowi, zachwyceni Arktyką, pełni energii i gotowi na nowe wyzwania. Ciężko opisać w krótkim tekście wszystkie wspaniałe chwile, których doświadczyliśmy, tam na dalekiej północy. Może wspomnienia w postaci dziennika (tak, prowadziliśmy go) pozwolą oddać choć część emocji, które nam towarzyszyły.
25 lipca 2025
Wyruszamy! Wreszcie po pół roku przygotowań, w które zaangażowaliśmy się wszyscy. Było naprawdę intensywnie: papiery, projekty medialne i badawcze, pisanie przewodnika, zezwolenia na badania naukowe i sam rejs. To wszystko trzeba było zorganizować. I nie ukrywamy, że w zeszłym roku było o wiele łatwiej. Ale za to jaka satysfakcja, kiedy w końcu wsiadamy w pociąg do Warszawy, a potem w samolot do Longyearbyen, stolicy Svalbardu.
26 lipca 2025
Dolatujemy na Spitsbergen w środku nocy. Ale nocy nie ma. Wita nas jasny, zamglony i zimny dzień polarny. Spotykamy też młodzież z Gdańskiej Szkoły pod Żaglami, która właśnie odlatuje do domów. Do naszego hostelu jedziemy lotniskowym autobusem. To konieczność. Po obszarze między lotniskiem a osadą nie można poruszać się bez broni, ze względu na możliwe spotkanie z niedźwiedziem polarnym.
Tego samego dnia budzimy się i spoglądamy na widoczny poniżej Adventfiord i miasteczko Longyearbyen. Nasz hostel znajduje się już naprawdę na końcu świata. Towarzyszy nam uczucie radości, że tu jesteśmy. Zrobiliśmy to, zabraliśmy studentów na koniec świata. I to nie jednego czy dwóch, ale całą dziesiątkę. Dziś dzień organizacyjny. Trzeba odwiedzić University of Svalbard, spotkać się z załogą naszego statku ekspedycyjnego i wypożyczyć broń. Broń będzie nam potrzebna, będziemy schodzić na ląd, daleko od cywilizacji.
27 lipca 2025
Dziś rozpoczynamy kameralną część zajęć przyrodniczo-geologicznych w oparciu o Stację Naukowo-Logistyczna BERA. Miejsce to jest inicjatywą Polskiego Konsorcjum Polarnego, którego częścią jest Centrum Badań Regionów Zimnych UWr. Pomocna ręką służy nam opiekun BERY, Wojciech Moskal. Wojtek jest podróżnikiem, oceanologiem, polarnikiem i zdobywcą bieguna północnego oraz przecudownym, ciepłym człowiekiem.
Po wykładach zapoznających nas z historią, przyrodą i geologią Svalbardu odwiedzamy też słynny Globalny Bank Nasion. Dziś “mamy w nogach” kilkanaście kilometrów i to wszystko pod osłoną broni.
28 lipca 2025
To ten dzień! Okrętujemy się na STS Generał Zaruski. Żaglowiec stoi przy kei, piękny i majestatyczny. Dla części z nas to pierwsze spotkanie z tak dużym statkiem. Generał Zaruski jest tradycyjnym, drewnianym keczem gaflowym, którego wszystkie urządzenia poruszane są siłą ludzkich mięśni. Prawdziwego ciężaru gafli i innych “uroków” tradycyjnego żeglowania doświadczymy w czasie tej wyprawy niejeden raz. Ale to potem. W tej chwili stajemy się załogą i do roboty! Prowiantujemy statek, przygotowujemy go do żeglugi, ale przede wszystkim szkolimy się z bezpieczeństwa. Tu nie ma żartów, wszyscy musimy wrócić cali i zdrowi. No i niestety dziś nie wyjdziemy w morze – wiatr jest niekorzystny i do końca nie wiemy, gdzie jutro się skierujemy, na północ czy na południe.
29 lipca 2025
Wypływamy i kierujemy się jednak na południe. Cieszymy się, bo to zgodne z pierwotnym planem. Jesteśmy podzieleni na cztery zespoły, które w trybie czterogodzinnym pod czujną opieką oficerów pełnią wachty polegające na sterowaniu statkiem, obsługą żagli i nawigacją, i to na mapach papierowych. Codziennie inna wachta zajmuje się kambuzem, czyli statkową kuchnią i dbaniem o wyżywienie wszystkich 25 osób. Później będą ciasta, naleśniki i kotlety schabowe, na razie przyzwyczajamy się do fali, która kambuza nie oszczędza. Pomimo wszechobecnego zimna, ograniczeń w przydziałach wody, intensywnej pracy na pokładzie oraz przypadków choroby morskiej, dzielnie wywiązujemy się z obowiązków i stajemy się żeglarzami.
30 lipca 2025
Wieczorem, po 30 godzinach żeglugi osiągamy pierwszy cel naukowy wyprawy, czyli fiord Hornsund. To też nowe doświadczenia żeglarskie. Uczymy się wodować ponton, ręcznie rzucać i wciągać kotwicę. Pierwsze wejścia na ponton to duży stres, później pójdzie już łatwiej i będziemy to robić prawie automatycznie. Desantujemy się na ląd by przeprowadzić pierwsze badania terenowe. Pobieramy próbki lodu, osadów i skał ze stanowisk Fannypynten i Hoferpynten. Odwiedzamy również Polską Stację Polarną w Hornsundzie. Jesteśmy witani kawą i ciastkami. Polarnicy oprowadzają nas po stacji, pokazują laboratoria i opowiadają o realiach całorocznej pracy w Arktyce. Tymczasem w Zatoce Białego Niedźwiedzia lodowiec Hansa się cieli. Jeszcze nie ma dużego zagrożenia, ale bosaki idą w ruch. Za to pogoda jest piękna, widoki są spektakularne, a przepływanie żaglowcem przez morze topniejących w nim gór lodowych, któremu towarzyszy osobliwy dźwięk, jest dla nas wszystkich emocjonujące.
31 lipca 2025 – 1 sierpnia 2025
Dziś kierujemy się na północ w kierunku zatoki Hytte, by dokonać tam lądowania grupy badawczej, która uda się pieszo w kierunku Stacji Polarnej UWr im. Stanisława Baranowskiego ,,Baranówki”. Pomyślnie lądujemy, i obładowani sprzętem jak wielbłądy, idziemy w teren na 24 godziny. Najpierw mijamy piękne kwarcytowe wybrzeże, potem wchodzimy na przedpole lodowca Werenskiolda oraz dochodzimy do jeziora Myrktjorna. „Baranówka” staje się na chwilę naszym domem pod biegunem. Zbierając próbki skał na świeżo odsłoniętej przez cofający się lodowiec morenie dennej, nie możemy powstrzymać okrzyków zachwytu. No cóż, zmiany klimatu mają dla geologów pewne plusy, odsłaniają dziewicze skały.
Niestety tracimy łączność ze statkiem, który przed silnym wiatrem próbuje schronić się ponownie w Horsundzie. Odzyskujemy kontakt poprzez nadajnik satelitarny i czekamy na podjęcie przez ponton spod starej myśliwskiej chaty Hyttevika. W tym czasie (o czym dowiadujemy się później) statek walczy z wleczącą się po dnie kotwicą i cielącym się lodowcem Hansa, a załoga dzielnie broni burt przed growlerami, czyli fragmentami gór lodowych.
W międzyczasie 1 sierpnia o godzinie 17 00 STS Generał Zaruski oddaje prawdopodobnie najdalszy na północ hołd Powstańcom Warszawskim.
2 sierpnia 2025
Już w komplecie płyniemy na północ, w stronę fiordu Bellsund, do którego docieramy po południu. Najpierw stawiamy statek w dryf i szybkie lądowanie składem jednego pontonu na małej szkierowej, ale interesującej geologicznie wysepce. Potem kotwiczymy i schodzimy na ląd w Calypsobyen, gdzie zlokalizowana jest stacja badawcza Uniwersytetu Marii Curie – Skłodowskiej oraz malownicze pozostałości starej osady górniczej, stacji wielorybniczej i radiostacji. Znów jesteśmy w terenie gdzie prowadzimy badania związane z tillitami oraz lodowcem Renarda. Tillity to bardzo ciekawe skały metamorficzne. Geneze ich protolitu interpretowana jest jako osady zawiesinowe pochodzące ze spływu podlodowcowego – stanowią ślad zlodowaceń sprzed 635 mln lat!
3 sierpnia 2025
Wpływamy w cieśninę Forelandsundet oddzielającą wyspę Spitsbergen od Ziemi Księcia Karola. To trudny akwen, więc nasz kapitan musi być czujny. Schodzimy do pontonu i na ląd na Ziemi Oskara II, w rejonie Kaffiøyry, Stacji Polarnej Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu. Gościmy w stacji, polarnicy z Torunia opowiadają o swojej pracy, a my w rewanżu zapraszamy ich na obiad na statku. Ekipy terenowe zajmują się poszukiwaniem serpentynitów, czyli skał metamorficznych występujących w okolicach Kaffiøyry oraz przeprowadzeniem badań hydrogeologicznych. Jest to również dzień bardzo udany pod względem obserwacji polarnej fauny, bo przy burtach pojawiają się morsy, foki, delfiny i wieloryby. No i pojawił się on! Niedźwiedź polarny! Co prawda jedynie w postaci świeżych śladów, ale i tak napędził nam niezłego strachu. Łączność radiowa pomiędzy grupami terenowymi pozwoliła bezpiecznie ominąć jego ścieżki.
Pozdrawiamy tyfonem machających do nas polarników z Torunia i przy nasilającym się wietrze kierujemy się do Ny-Ålesund, aby w tamtejszym porcie schronić się przed niekorzystnymi warunkami pogodowymi.
4 sierpnia 2025
Ny-Ålesund. Wieje! Wieje tak mocno, że trzeba uważać na keji, żeby nie zwiało do morza. Stoimy mocno przywiązani cumami do nabrzeża. Wszyscy wykorzystujemy ten czas na regenerację, bo długa oceaniczna fala i dotkliwe zimno daje nam mocno w kość na pokładzie. Jesteśmy już po dramatach w kambuzie (latające sałatki z makreli, utopione talerze). Wreszcie też możemy się porządnie umyć. Czas wykorzystujemy też na spacer po Ny-Ålesund. To najdalej na świecie położona zamieszkała na stałe osada ludzka. Dziś mekka naukowców, siedziba kilku stacji polarnych. Kiedyś osada górnicza, z dramatyczną historią wypadków w kopalniach węgla. Jest jeden sklep, otwierany na telefon, budka z goframi, niestety zamknięta i samoobsługowe muzeum. Z ogromnego wycieczkowca stojącego na kotwicy wysypuje się masa turystów, zapełniających na dwie godziny pustą i senną zwykle osadę. Uciekamy od tego na spotkanie medialne, Tomek Rożek prowadzi warsztaty z komunikacji naukowej, planujemy ujęcia filmowe i myślimy nad scenariuszem. Wpadamy na kilka świetnych pomysłów.
5 sierpnia 2025
Wypływamy bić rekord! Zapytacie, co to za rekord? Rekord statku, bo polscy żeglarze byli już dalej na północ. Otóż równo 50-siąt lat temu, 4 sierpnia 1975 roku, SY Generał Zaruski pod dowództwem Kapitana Andrzeja Rościszewskiego, jako pierwszy polski jacht, dotarł do 80°34’ szerokości geograficznej północnej. Więc płyniemy na północ i w końcu wypływamy “poza mapę”. Płyniemy na żaglach. Jest pięknie. Płynąc na północ, powyżej 80°N nie napotkamy lodu morskiego, co jest smutne, bo obrazuje jak zmienia się Arktyka.
6 sierpnia 2025
Wpływamy na Ocean Arktyczny, najpierw straszna mgła, która zamarza na twarzach, potem biała tęcza – piękne i rzadkie zjawisko atmosferyczne, powstające gdy światło załamuje się w maleńkich cząsteczkach mgły. Wszyscy jesteśmy podekscytowani. Zbieramy się na pokładzie i wreszcie o godz. 12:56 osiągamy pozycję 80°35’N i 10°50’E. Moment ten zostaje uczczony odczytaniem przez kpt. Marcina Dobrowolskiego fragmentu wspomnień kpt. Andrzeja Rościszewskiego, dokonaniem wpisu do dziennika pokładowego oraz wykonaniem wspólnego zdjęcia załogi. Następnie kapitan ogłasza alarm do żagli i wykonujemy zwrot na południe.
Czy jestesmy z siebie dumni? Tak, bo dotarliśmy poza 80-ty równoleżnik o własnych siłach. Nie jako pasażerowie, ale załoga żaglowca. No i przecież w ten sposób świętujemy 80-tą rocznicę polskiej geologii na Uniwersytecie Wrocławskim. Te dwie osiemdziesiątki tak jakoś nam się zbiegły.
7 sierpnia 2025
W nocy dopływamy do Bjornfiordu. Grupa badawcza zajmuje się poborem wody wypływającej spod lodowca Scheibreen, zbieraniem informacji do modelu czoła lodowca oraz pobieraniem próbek obecnej w tamtejszych granitach i migmatytach mineralizacji cynkowej. Warto wspomnieć, że ten fragment wyspy jest jednym z najbardziej zagadkowych obszarów pod względem geologicznym.
Tego samego dnia wpływamy do Magdalenafiordu, aby dokumentować młodoglacjalną rzeźbę najpiękniejszego fiordu Spitsbergenu. Obszar ten jest szczególnie interesujący dla geologów i geomorfologów ze względu na możliwość obserwowania aktywnych procesów rzeźbotwórczych występujących na styku środowisk morskiego i glacjalnego. Piękno Svalbardu to przede wszystkim malowniczość krajobrazów. Przez cały wyjazd towarzyszą nam cudowne widoki setek lodowców schodzących do morza z poszarpanych surowych gór, a Magdalenafiord jest kwintesencją tego piękna.
Bosman jest zły, bo zużyliśmy za dużo słodkiej wody. Podczas tego rejsu naczynia i siebie (o ile ktoś ma na to siłę) myjemy w wodzie morskiej. Słodka woda tylko do oszczędnego płukania. Zaczynamy doceniać zalety cywilizacji.
8 sierpnia 2025
Wracamy tą sama trasą i w Forlandsundet napotkamy wieloryby. Zresztą przez całą wyprawę dokumentujemy dla Instytutu Oceanologii PAN obecność fauny morskiej. Liczymy i zapisujemy w specjalnych arkuszach obserwowane zwierzęta. Najtrudniej jest z ptakami, bo jest ich taka masa, że nie sposób zliczyć.
Wpływamy w głąb Isfjordu i składamy krótką wizytę w Stacji Polarnej Petuniabukta prowadzonej przez Uniwersytet im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. To nasza piąta i ostatnia polska stacja polarna odwiedzona podczas wyprawy. Po drodze mijamy opuszczoną rosyjską osadę górniczą Piramiden. Widok jest fascynujący i przygnębiający. Część z nas po raz ostatni rusza w teren. Płyniemy a pogoda się poprawia, coraz częściej wychodzi słońce. Na pokładzie słuchamy smutnych piosenek, bo wiemy, że niedługo koniec. Próbujemy też wędkować, ale dorsze nie chcą się z nami współpracować.
9 sierpnia 2025
No i jesteśmy z powrotem przy pływającej keji w Longyearbyen. Ten dzień jest nam potrzebny, żeby uporządkować próbki skał, wody i lodu. Porządkujemy notatki, omawiamy wyprawę. Podczas rejsu czasu było tak mało, że starczało ledwie na 3 godziny snu na dobę. Teraz wszystko to trzeba podsumować, a próbki zabezpieczyć przed podróżą do Polski. Wrócą do nas w październiku razem z żaglowcem. I wtedy zacznie się, równie fascynująca, laboratoryjna część pracy geologa.
Kapitan wręcza opinie z rejsu. No cóż, wygląda na to, że wszyscy zdaliśmy ten trudny egzamin. Podołaliśmy bardzo trudnej żeglarsko, logistycznie i terenowo wyprawie. Zawarliśmy nowe przyjaźnie, pomagaliśmy sobie i wspieraliśmy się nawzajem. A to bardzo ważne, bo poza nauką i żeglarstwem, po to tam pojechaliśmy, żeby realizować ideę gen. Mariusza Zaruskiego o hartowaniu na morzu charakterów i czynieniu ich twardymi jak granit. Jak to geologicznie brzmi.
Wieczór spędzamy wspólnie przy hamburgerach z łosia oraz na zespołowych tańcach w najpopularniejszym na północnym krańcu świata pubie.
10-11 sierpnia 2025
Pakowanie, sprzątanie i wyokrętowanie, zakupy pamiątek i wysyłka kart pocztowych, a potem długi lot do Polski.
Jesteśmy zaskoczeni, jak wszystko wspaniale się udało. Przez 14 dni na morzu pokonaliśmy 787,5 mil morskich. Zdołaliśmy wykonać 100 % założonego planu, a przecież tyle zależało od pogody, przypadku czy naszej kondycji. Sprzyjało nam szczęście, ale nie tylko. Mieliśmy wspaniałą załogę oficerską, która podzielała nasze marzenia, dlatego z całego serca dziękujemy:
Agnieszce Marach za uśmiech, spokój i opanowanie, no i za babskie stawianie grota.
Adamowi Walczukiewiczowi za profesjonalizm, wspólne jazdy na pontonie i bycie naszym polarnym wilkiem morskim.
Tomaszowi Rożkowi, za cudowne wspólne wachty, lekcje jak o nauce mówić i biedną połamaną rękę (wracaj do zdrowia!)
Mirosławowi Bieleckiemu za ogromne serce, ciepło te dosłowne, pod pokładem i to nieoczywiste.
No i przede wszystkim Kapitanowi Marcinowi Dobrowolskiemu za to że swoja pewną ręką poprowadził nasz żaglowiec przez niedostępną Arktykę, zachowywał zimną krew w najtrudniejszych momentach i dzielił się z nami swoim ogromnym doświadczeniem. Dziękujemy!
Załoga UWr
Udział studentów w rejsie finansowany był ze środków Narodowej Agencji Wymiany Akademickiej (program NAWA PROM).
Patronat honorowy nad wydarzeniem objął J.M. Rektor Uniwersytetu Wrocławskiego prof. dr hab. Robert Olkiewicz.
Finansowo rejs wsparli: Uniwersytet Wrocławski, Wydział Nauk o Ziemi i Kształtowania Środowiska UWr, Instytut Nauk Geologicznych UWr, Instytut Geografii i Rozwoju Regionalnego UWr, Wydział Nauk Historycznych i Pedagogicznych UWr, Rada Kół Naukowych UWr, Samorząd Studencki UWr, Biuro Współpracy Międzynarodowej UWr oraz Prorektor ds. studenckich UWr. Bardzo dziękujemy!
Partnerem medialnym był największy portal popularyzujący naukę w Polsce Nauka.To Lubię na czele z dr. Tomaszem Rożkiem, który na pokładzie żaglowca poprowadził zajęcia z naukowej komunikacji medialnej oraz metod popularyzacji nauki, łącząc je z obowiązkami oficera.
Patronat medialny nad wydarzeniem objęła Jedynka – Polskie Radio. Dziękujemy!
Bardzo dziękujemy za wsparcie organizacyjne Centrum Badań Regionów Zimnych Uniwersytetu Wrocławskiego im. Alfreda Jahna i jego kierownikowi prof. Mateuszowi Strzeleckiemu, Centrum Logistyczno–Naukowemu BERA Polskiego Konsorcjum Polarnego, a w szczególności Wojciechowi Moskalowi, Instytutowi Oceanologii Polskiej Akademii Nauk, Polskiej Stacji Polarnej Horsund im. Stanisława Siedleckiego, Stacji Polarnej Petuniabukta Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, Stacji Polarnej Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu Kaffiøyra.
Szczególnie dziękujemy niezastąpionej Katarzynie Górowicz-Maćkiewicz, Rzecznik Prasowej UWr.
Ponadto dziękujemy Wiesławie Kłosińskiej za nieocenione wsparcie w przygotowaniu loga wyprawy, oprawy graficznej i wizualizacji strony internetowej, Kacprowi Lisowi za prowadzenie strony internetowej i pomoc w wydaniu przewodnika, Adamowi Wojtynie za wsparcie w relacjach z wydarzenia w mediach społecznościowych, Marcinowi Makowieckiemu i firmie Microsoft za udostępnienie tabletów na czas wyprawy.
Ze szczegółowymi celami i założeniami wyprawy, składem załogi i przewodnikiem naukowym można zapoznać się tutaj.
Zapraszamy do obejrzenia relacji fotograficznej autorstwa Magdaleny Raczkowskiej, Anny Olszewskiej, Anny Tereszko, Bartosza Baturo, Izabeli Grabiec, Kacpra Bieńka, Magdaleny Modelskiej, Marii Andrzejewskiej, Marii Gorczycy, Roberta Dybowskiego, Martyny Laskoś i Wojciecha Duraka.




















































































Data publikacji: 26.08.2025
Dodane przez: M.K.