Logo Uczelnia Badawcza
Logo Arqus
Logo Unii Europejskiej
młoda kobieta w białej koszuli uśmiechająca się
fot. Paweł Piotrowski

Dziady czy Halloween, czyli co jeden obrzęd przejął od drugiego

W nocy z 31 października na 1 listopada w krajach słowiańskich obchodzone jest szczególne, magiczne i nieco zapomniane święto – święto zmarłych, historycznie nazywane Dziadami. Tradycja obrzędu sięga niemal 1000 lat wstecz, a sama nazwa Дзяды pochodzi z języka białoruskiego i oznacza po prostu przodka. Według prasłowiańskich wierzeń ludowych, jesienią, gdy zamiera przyroda, na ziemię powracali zmarli, a upiory i demony straszyły żywych. Dziady miały na celu zapewnić spokój zmarłym w zaświatach, a żywym przychylność dusz przodków. Od dłuższego czasu można zauważyć stopniowe zanikanie tego zwyczaju kosztem rosnącego zainteresowania innym, pochodzącym z całkowicie z innej kultury i strony świata – z amerykańskim Halloween.

Skąd wzięła się popularność Halloween w Europie? Czy Halloween zapożyczył jakieś elementy z Dziadów, a może ze święta Wszystkich Świętych? O podobieństwach i różnicach Dziadów i Halloween, a także o opowieściach z gatunków ghost i horror stories rozmawia Maria Kozan z mgr Eleonorą Imbierowicz, wykładowczynią w Zakładzie Glottodydaktyki Instytutu Filologii Angielskiej Uniwersytetu Wrocławskiego.

Maria Kozan: Jaka jest geneza powstania Halloween w Stanach Zjednoczonych i kiedy to wydarzenie pojawiło się w Europie?

Eleonora Imbierowicz: Halloween pochodzi z Europy. Święto prawdopodobnie wywodzi się z celtyckich obchodów Samhain, które wypadało na przełomie października i listopada i było związane, tak jak inne pogańskie święta obchodzone w tym czasie, z początkiem jesieni. Kiedy dzień stawał się krótszy, pogoda chłodniejsza i bardziej deszczowa, kiedy kończyły się zbiory i kiedy więcej czasu spędzało się pod dachem — myślało się o przyszłości (wróżby) i o przeszłości: snucie opowieści, wspominanie bliskich zmarłych.

Samhain, tak jak inne pogańskie święta, zostało zaadaptowane na potrzeby rozprzestrzeniającego się chrześcijaństwa. Dawne święta, takie jak Dziady, Noc Kupały, czy przesilenie zimowe, zastępowano nowymi, a ich elementy wykorzystywano przy tworzeniu tradycji chrześcijańskich. Stąd Wszystkich Świętych oraz dzień Zaduszny wypadają mniej więcej w czasie Halloween czy Dziadów. Nazwa Halloween pochodzi zresztą od All Hallows Eve, czyli dosłownie wigilii dnia Wszystkich Świętych. Wraz ze stworzeniem wyznania anglikańskiego, w Anglii zakończył się kult świętych, a zatem i zatarły się tradycje związanych z nim listopadowych świąt. Nie zanikły jednak w Szkocji i katolickiej Irlandii, i mówi się, że to głównie emigranci z Irlandii przywieźli ze sobą tradycję święta zmarłych do Ameryki.

Właściwie więc Halloween było obchodzone w Europie od bardzo dawna, wcześniej, niż pojawiło się w Stanach Zjednoczonych. Natomiast Halloween w dzisiejszym kształcie, chociaż jego tradycje związane z przebieraniem się, straszeniem, czuwaniem, z kulinariami są bliskie tym starym, jest świętem przywiezionym „na nowo” zza oceanu. Taki wariant Halloween rozpowszechnił się w Stanach dopiero w pierwszej połowie XX wieku, i z czasem stawał się, jak zresztą inne święta obchodzone w Stanach, coraz bardziej komercyjny.

MK: Czy Halloween zapożyczyło może elementy z Dziadów lub ze święta Wszystkich Świętych?

EI: Może nie tyle zapożyczyło, co rzeczywiście geneza tych wszystkich świąt jest podobna; wszystkie dotyczą świata zmarłych i częściowo podobnie się do tego świata odnoszą. Wszystkim też pierwotnie towarzyszyła wiara, że ten świat istnieje, chociaż jego wizje były różne.

W czasie celtyckiego święta Samhain palono ogniska (tak zwane bonfires, czyli dosłownie ognie z kości; pojawiają się przekazy, że zwyczaj związany jest ze stosami pogrzebowymi, lub że zaczął się od spalania niepotrzebnych, starych przedmiotów). Wróżono też, przygotowywano uczty, przebierano się, przygotowywano zabawy i przedstawienia. Społeczności świętujące Samhain, tak, jak te, u których były to raczej Dziady, wierzyły, że wczesny listopad to czas, w którym panuje wzmożony ruch dusz, duchów, i bóstw, które mogą wtedy między innymi opuścić zaświaty; i stąd podobieństwo tradycji, ofiarowania pokarmów zmarłym, zapalania świateł, czuwania.

Wszystkich Świętych i Dzień Zaduszny adaptują te tradycje na modłę chrześcijańską, która wydaje mi się dość nieodległa od świąt pogańskich — nadal święto skupione jest na duszach zmarłych, chociaż w chrześcijańskiej wersji mniej na kontaktowaniu się z nimi, a bardziej na wstawianiu się za nimi, modlitwach o ich zbawienie. Wiele elementów — światła — znicze, przygotowywanie wspólnych posiłków, spotkania w tym czasie, wspominanie zmarłych — pozostaje takich samych.

Nowoczesne, amerykańskie Halloween jest skupione na tym samym (światła, jedzenie, niesamowite kontakty z tym, co nieludzkie), chociaż tradycje nieco się zmieniły — teraz to głównie przebieranie się, trick or treating, czyli dzieci proszące o słodycze, parady, oglądanie horrorów, odwiedzanie „nawiedzonych domów”, pumpkin patches, czyli miejsc gdzie prezentuje się i sprzedaje dynie, drążenie dyń, żeby zrobić z nich lampiony. Halloween jest pod mocnym wpływem amerykańskiego rynku (przeczytałam kiedyś, że jest drugą z kolei okazją, z której sprzedaje się w Stanach najwięcej produktów, po Bożym Narodzeniu). W jego obchodach odbijają się też lęki i fascynacje kultury popularnej, która, jak napisała Victoria Nelson w Sekretnym życiu lalek, często zastępuje religię w dostarczaniu swoim uczestnikom awe (zachwytu i grozy).

MK: Obrzęd Dziadów najczęściej kojarzymy z dziełem Adama Mickiewicza z 1823 roku, dzięki czemu możemy sobie mniej więcej wyobrazić, w jaki sposób go obchodzono. Czy w przypadku Halloween istnieje literatura, zawierająca opisy zwyczajów Halloween?

EI: Znamy teksty o Halloween zanim ono stało się popularne w Stanach; na przykład wiersz Halloween Roberta Burnsa z 1785 roku. Burns, Szkot, odnosi się w nim do celtyckich obrządków i używa mieszanki języka angielskiego i scots. Tekst jest już romantyczny (bo lata 80. XVIII wieku w Wielkiej Brytanii to już romantyzm), i trudno nie widzieć w nim brytyjskiego odpowiednika Mickiewiczowskich dziadów — wydaje się, że pojawiają się w nich podobne nastroje: tęsknota za starymi tradycjami, fascynacja niesamowitym, zainteresowanie tym, co ludowe, i tym, co własne w obliczu obcych wpływów kulturowych, czy to zaborców, czy Anglii; strach, zabawa, żal. Znamy też mniej popularny, ale wcześniejszy wiersz o Halloween; jego autorem również jest Szkot, John Mayne.  

Literatura amerykańska jest pełna gotycyzmu i grozy, zarówno ta dziewiętnastowieczna, jak i późniejsza. W XIX wieku w Stanach utrwalają się motywy, które królują w amerykańskim horrorze do dziś — bezgłowy jeździec i dynia u Washingtona Irvinga, kruk u Edgara Allana Poego, procesy czarownic u Nathaniela Hawthorne’a. Potem pojawia się też gotyk tzw. południowy, southern gothic, w którym rzeczywistość dwudziestego wieku miesza się z przeszłością sprzed wojny secesyjnej i czasami niewolnictwa; przedstawiciele południowego gotyku to autorzy tacy jak Flannery O’Connor czy Truman Capote. Moim ulubionym tekstem z tego nurtu jest opowiadanie A Rose for Emily Williama Faulknera. W gotyku południowym, jak i w innych nurtach w obrębie amerykańskiego horroru, widać silne powiązanie historii z tym, co w tych tekstach straszy. Trudne zbiorowe przeżycia znajdują swoje ujście w horrorze; wielki kryzys odbija się w filmie Dziwolągi (Freaks, 1932), zimna wojna i maccartyzm w Inwazji porywaczy ciał (Invasion of the Body Snatchers, 1956), alienacja późnego kapitalizmu w American Psycho (2000).

Z tego, co wiem, amerykańskie teksty kultury mówiące bezpośrednio o Halloween pojawiają się dopiero w XX wieku. W 1926 roku opublikowany zostaje wiersz mistrza nienazwanej grozy, H.P. Lovecrafta, zatytułowany Halloween in a Suburb, to znaczy Halloween na przedmieściu, w którym zmarli wychodzą z grobów. W późniejszych latach pojawia się już wiele horrorów ściśle powiązanych ze świętem Halloween; w latach 70-tych jest to The Halloween Tree Ray’a Bradbury’ego, autora znanego przede wszystkim za sprawą powieści Fahrenheit 451; niedługo później zaczynają wychodzić filmy z serii Halloween.

MK: Jesteś zwolenniczką Halloween czy Dziadów?

EI: Jestem zwolenniczką obu! I bardzo lubię też inne tradycje związane ze wspominaniem zmarłych. Myślę, że umożliwiają nam one oswajanie żałoby, która jest przecież bardzo trudna, a jeśli nie pozwalamy sobie jej w pełni przeżyć, może mieć totalny i destrukcyjny wpływ na nasze życie. Oba te święta, ale też inne, np. huczne meksykańskie Dia de los Muertos, dzień zmarłych, pozwalają nam mówić o stracie i śmierci, pamiętać o relacjach ze zmarłymi bliskimi, przeżywać emocje z nimi związane.

Halloween jest jednak, jeśli nie ściśle amerykańskie, to przynajmniej niezakorzenione w kulturze słowiańskiej, zachodnie; i to może być argument przeciwko jego świętowaniu dla osób, które starają się kultywować „własne” tradycje, niezależnie, czy to oznacza słowiańskie, chrześcijańskie, czy może jeszcze coś innego. Być może nie przeżywam tego zderzenia kultur intensywnie, bo jestem filolożką angielską i tradycje z krajów anglosaskich nie wydają mi się obce. Ale też jest dla mnie jasne, że te święta są wariantami tego samego, i że ich osią jest coś uniwersalnego, coś co dla każdego jest lub będzie (niestety?) własne.

Krytykując Halloween, mówi się często, że jest komercyjne i nadmiernie optymistyczne. Rzeczywiście w Stanach sprzedaje się przy jego okazji tony plastiku (co potępiam i zachęcam do zmiany). Ważny jest w nim też element zabawy, i to akurat uwielbiam. Zabawa, kontrolowany strach, przyjemność są jednymi ze sposobów na odreagowanie i oczyszczenie. Dla wielu (w tym i dla mnie) bardzo skutecznymi! Zresztą inne niż Halloween tradycje też niosą ze sobą liczne przyjemności. Dziady to uczta i zabawy. Wszystkich Świętych to dla mnie spacery po nocnym, niesamowitym, rozświetlonym cmentarzu parafialnym w Koninie, wspominki, plotki!, zapach wosku, zapałek i liści, sałatka jarzynowa, i bliskość.

Być może mam w sobie dużo lęku i smutku, a może dużo gotowości na ich oswajanie, bo listopadowe święta są mi bardzo bliskie, a poza nimi też bardzo lubię odwiedzać cmentarze. Poniżej załączam kilka zdjęć z podróży.

Projekt „Zintegrowany Program Rozwoju Uniwersytetu Wrocławskiego 2018-2022” współfinansowany ze środków Unii Europejskiej z Europejskiego Funduszu Społecznego

NEWSLETTER
E-mail