
Ekspertka z UWr o tegorocznej nagrodzie Nobla z medycyny
O co chodzi z układem odpornościowym i dlaczego badania nad nim są tak wymagające i wielopłaszczyznowe zapytaliśmy prof. dr. hab. Ewę Marcinkowską z Wydziału Biotechnologii UWr, ekspertkę, która prowadzi badania naukowe z pogranicza hematologii i immunologii, dotyczące terapii polegających na indukcji dojrzewania blastów ostrych białaczek szpikowych.
Tegoroczną Nagrodę Nobla w dziedzinie fizjologii i medycyny otrzymali Mary E. Brunkow i Fred Ramsdell z USA oraz Shimon Sakaguchi z Japonii. Rozpracowali, jak działa układ odpornościowy, a konkretnie jak unika atakowania własnego organizmu.
Prof. dr. hab. Ewa Marcinkowska: – Główne zadanie układu odpornościowego polega na eliminacji patogenów. O tym wiadomo od dawna. Zadanie nie jest proste, więc w toku ewolucji powstało wiele mechanizmów, które komórkom układu odpornościowego pozwalają odróżnić to co jest bezpieczne od tego co potencjalnie niebezpieczne.
Niektóre z tych mechanizmów polegają na odróżnianiu białek i cukrów typowych dla patogenów, od białek i cukrów typowych dla człowieka. Nosicieli tych „wrogich” struktur należy eliminować, do tego służą komórki układu odpornościowego zwanego odpornością wrodzoną. Ale to o wiele za mało.
Aby organizm mógł zwalczać patogeny z większą precyzją, powstała w ewolucji odporność nabyta, dzięki której limfocyty T (pomocnicze i cytotoksyczne) i limfocyty B, są w stanie rozpoznać i zlikwidować miliardy różnych struktur, które nie są „własne” i je wyeliminować.
Jeśli się jednak zastanowić, to zwalczanie i eliminowanie nie może być jedyną funkcją układu odpornościowego. Przecież nie można zwalczać własnych komórek. Dlatego wszystkie te limfocyty T oraz limfocyty B, które mogłyby zaatakować swój własny organizm giną, najczęściej podczas rozwoju embrionalnego i w dzieciństwie.
Ale układ odpornościowy nie powinien również atakować pożywienia, składników wdychanego powietrza, czy tak zwanych „dobrych bakterii” (komensali). To już jest naprawdę trudne zadanie. Realizują je tak zwane limfocyty T regulatorowe. I one właśnie zostały odkryte u myszy przez Shimona Sakaguchi (wraz z zespołem) w 1995 roku (Sakaguchi, S., et al. J Immunol 155(3), 1151–1164; 1995). Jest ich niewiele, a od pozostałych limfocytów pomocniczych Sakaguchi odróżnił je za pomocą białka o nazwie CD25, obecnego na ich powierzchni. Kiedy usunął z organizmu myszy tę nieliczną frakcję limfocytów, myszy zaczynały chorować na autoagresję i alergie.
Kilka lat później, Mary Brunkow i Fred Ramsdell (wraz z zespołem) odkryli u myszy, że gen o nazwie FoxP3 jest niezbędny, aby limfocyty regulatorowe funkcjonowały prawidłowo (Brunkow, M., et al. Nat Genet 27, 68–73; 2001). Ten gen niestety bywa zmutowany u ludzi. Ponieważ FoxP3 znajduje się na chromosomie X, u kobiet ta mutacja nie daje żadnych objawów. Natomiast matki nosicielki mutacji mogą przekazać ją swoim synom. Chłopcy nie mają drugiego chromosomu X z prawidłową wersją genu i bardzo poważnie chorują z powodu braku prawidłowego białka FoxP3. Mają bardzo ciężkie objawy autoagresji oraz alergii.
Odkrycie otwiera drzwi do kolejnych badań. Dzisiaj o limfocytach regulatorowych wiemy już dużo więcej. Wiemy też, że oprócz limfocytów regulatorowych przed autoagresją chronią tak zwane punkty kontrolne – Nagroda Nobla z 2018 roku.
Profesor Ewa Marcinkowska, członkini obecnej Rady NCN, kierowała projektami badawczymi przyznanymi przez Komitet Badań Naukowych, Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego, Narodowe Centrum Nauki, 7th Framework Programme for Research oraz Horizon Europe.
Oprac. Katarzyna Górowicz-Maćkiewicz
Data publikacji: 7.10.2025
Dodane przez: E.K.